Zapiski z podróży motycyklem

Środa 12 czerwca

Od Czarnomorza do Bałkanu

Szybko się zbieram póki chłodno i w drogę. Na drodze spory ruch: w tym kraju wszyscy ruszają się albo rano albo wieczorem, poza tym bezruch. Droga prowadzi wzdłuż wybrzeża, jest malownicza, pełna zakrętów, wzniesień i zjazdów, często pokazuje się morze. Nawet słynny kurort Złote Piaski zaskakuje mnie pozytywnie porządkiem, czystością, nie nadmiernie przewymiarowanymi hotelami i ładnym położeniem. Jakbym miał porównywać to Kołobrzeg byłby najbliższy.

W Warnie (Варна) lekko się gubię, ale dzięki temu przejeżdżam przez miasto. Jest dość kameralne, nawet ładne i dużo przyjemniejsze od Konstancy. W ogóle Bułgaria ma ludzki wymiar i może się tu naprawdę podobać. W końcu odnajduję most nad kanałem portowym, port jest oddzielony od miasta podobnie jak w Gdańsku czy w Gdyni dzięki temu ciężarówki nie krążą po mieście i jest mniej nerwowo.

Teraz na drogę w stronę Burgas (Бургас). Znowu długie zielone odcinki, malownicze wzniesienia i morze cały czas z boku. Po kilkudziesięciu minutach zjeżdżając z klifu na brzeg widać ogromna zatokę z mnóstwem hoteli i ośrodków i wrzynający się w zatokę półwysep z miastem na szczycie. Ten hotelowy moloch to słynny ośrodek wypoczynkowy Słoneczny Brzeg a półwysep to Nesebyr (Несебър): dawne greckie polis, jedno z najstarszych miast w Europie.

Aby do niego dojechać trzeba minąć Słoneczny Brzeg co wykonuje się obwodnica okrążającą wczasowisko. Założono je niedawno około 1960 roku podobnie jak Złote Piaski. Uniknięto jednak gigantomanii, nawet duże obiekty da się ogarnąć rozumem, całość wygląda dość uporządkowanie i schludnie. Na pewno lepszy wybór niż Malaga jak ktoś musi do ośrodka typu all inclusive. No i morze ciepłe…

Ja jednak jadę na Nesebyr. Początkowo znajdowała się tu osada tracka Menebria, która od VI wieku p.n.e. stała się kolonią grecką, jednym z słynnych greckich polis stanowiących istotę starożytnej Hellady. Miasto żyło z handlu. i była ważnym ośrodkiem handlowym. Miasto w 200 lat potem znajdowało się już pod przewodnictwem Aten. Od 71 r. p. n.e. miasto znajdowało się pod panowaniem rzymskim przez co potem stało się częścią Bizancjum. Przez całe średniowiecze rozwijało się – głównie dzięki handlowi. W tym czasie wzniesiono liczne kościoły i pomniki. Upadek miasta zapoczątkowało jego zdobycie w 1453 r. przez Turków. Pozostałą po okresie świetności zabudowę w XIX wieku uzupełniono o drewniane domy, w stylu charakterystycznym dla rejonów Morza Czarnego. Od końca XIX wieku Nesebyr to małe miasteczko rybaków. Teraz żyje głównie z turystyki.

Staję pod murami, nie bez trudu. Nawet dla motocykla trudno znaleźć miejsce ale w końcu udaje się. Idę na spacer. Mury pochodzą z okresu Bizancjum, w środku pośród uliczek zapełnionych niskimi domami o tradycyjnym układzie: dół kamienny, góra lekko nadwieszona drewniana, stoją cerkwie z okresu bizantyjskiego i ruiny tychże. Podziwiać można ich zdobienia: wykonane albo środkami architektonicznymi: inna cegła, sposób kładzenia cegły albo niewielkimi freskami o pięknej, bizantyńskiej urodzie. Miasto przyciąga tłumy turystów toteż aby to sobie spokojnie pooglądać trzeba się wyłączyć. Siedzę chwile nad morzem wpatrując się w jego dal i myśląc o krainach na drugim brzegu. Tam już jest Orient. Przez morze sączy się powoli i splata się z tutejsza przyrodą i ludźmi tworząc niepowtarzalny klimat Czarnomorza: egzotyki, tolerancji – wypracowanej w trakcie długich lat spokoju, handlu i podbojów co zaburzały tutejsze życie. Te kamienie leżące tu niekiedy od 2500 lat to świadkowie tego procesu.

Przy parkingu restauracja prowadzona przez Polaków! Idę tam choć nie powinienem: nie chcę przecież jeść schabowego w Bułgarii. Okazuje się jednak, ze mają bułgarskie jedzenie, choć obok trójka młodych konsumuje frytki z czymś co schabowego przypomina. Ach, zawsze zadziwia mnie ten brak ciekawości świata…

Wyjazd. Ku domowi. Powrót musi kiedyś nastąpić. Po tygodniu jazdy przed siebie i żarłocznego pochłaniania świata czuje się, że dłużej nie można. Trzeba wrócić do swoich fyrtli (jak mawiają w Poznaniu), do rodziny, przyjaciół, znajomych, oddać to co się od świata dostało i nabrać apetytu na więcej. Morze Czarne zostaje z tylu. Choć przecież jeszcze będzie mi towarzyszyć, będzie się odzywać jeszcze jakiś czas. Wciąga mnie kolejny potwór: Bałkan

Bułgaria to kraj o przerwanej historii. Wielcy wodzowie stworzyli w 12 wieku silne państwo mocno panujące nad wybrzeżem czarnomorskim. Podło ono jednak pod naporem Imperium już w 1398 roku. Osmanowie zaatakowali zarówno Serbię jak i Bułgarię. Ta ostatnią zlikwidowano wcześniej bo łatwiej było poruszać się wzdłuż wybrzeża niż w górach. Turcy zaprowadzili tu szybko swoje rządy i administrację. Jako jedno z ostatnich państw Bułgaria dopiero w 1908 roku odzyskała pełną niepodległość choć już od 1878 istniała jako księstwo nie posiadając pełnej suwerenności. Obecnie postrzegany jako jeden z biedniejszych i skorumpowanych krajów Unii – na moje oko bieda rzeczywiście jest, szczególnie na prowincji to widać, korupcja też pewnie ale jest czysto, ludzie uprzejmi, jedzenie smaczne. Grecja jest bogatsza ale kłopoty pewnie ma podobne.

Wybrałem do jazdy drogę krajową. Jest w miarę równa, prosta niestety i w miarę pusta. Prowadzi szerokim płaskowyżem z górami z prawej i z lewej. Po stukilkudziesięciu kilometrach skręcam w prawo pomiędzy góry. Droga fantastycznie wije się w szerokiej ale bardzo malowniczej dolinie. Po kilkudziesięciu kilometrach i pokonaniu wododzialu – dzisiejszy cel: Wielkie Tyrnowo (Велико Търново).

To pierwsza stolica państwa istniejącego w latach 1186 – 1398 – najwspanialszego okresu historii gdzie królowie uwolnili lud bułgarski spod władzy Bizancjum i zapanali na terenami bułgarskimi. Miasto bardzo oryginalnie położone: wysoko nad doliną rzeki ciągnie się wzdłuż jej brzegu do twierdzy. Bardzo ważne miejsce dla Bułgarów bo był tu ośrodek władzy w czasie największej świetności ich państwa zanim padło pod ciosami Osmanów. Zamek jest po prostu ogromny, mury ciągną się jak nie przymierzając jak dawne mury Krakowa które biegły w tym miejscu gdzie dziś są Planty. I taki jest obszar otoczony murami twierdzy „Carewicz”. Wewnątrz murów ślady po cerkwiach (ponoć było ich 22) i innych budowlach. Nad wszystkim góruje jedyna czynna cerkiew w środku o nowoczesnym wystroju. Ładne miejsce, dobrze ze jest popołudnie i nie musiałem kupić biletu co wyrównuje porachunki z Bułgarami za wczoraj!

Wracam przez miasto, które zachowało wiele ze starego uroku osmańskiego a potem młodobałkańskiego miasta. Wiele starych widokówek jest na sprzedaż, można wiec porównać: domy czasami zostały ale stroje, zajęcia zupełnie inne. Tempora mutantur.

Dzień powoli dobiega końca. Przede mną trójskok do domu. Już tylko kilka miejsc do zobaczenia, więcej jazdy i obserwacji krajobrazu. Za mną Czarnomorze woła tęsknie.

Trasa: Балчик (Bałczik) – Warna (Варна)- Nesebyr (Несебър) – Aheloy (Ахелой) – Kableshkovo (Каблешково) – Ajtos (Айтос) – Gurkowo (Гурково) – Wielkie Tyrnowo (Велико Търново)

Stan licznika: 98 734
Przejechanych km: 397

Dzień szósty <——————->Dzień ósmy

Zdjęcia z wyprawy