Ku Kresom
Grodzisk Mazowiecki Stan licznika 95 998 km
Jazda zaczyna się długo przed uruchomieniem silnika. Mapy, książki, filmy, dalekie wąchanie, próba wyczucia smaku krajów dalekich, tropienie perełek. Potem trzeba spakować rzeczy, wyrzucić niepotrzebne graty, jeszcze wyrzucić 1/3 i w końcu można czekać na koniec obowiązków i początek drogi. Nie ma co tracić czasu. Dzień czerwcowy jest długi i pomimo że jest godzina szósta po południu jeszcze dużo dnia zostało. Pakuję zatem ostatnie rzeczy gdy nagle rozlegają się grzmoty i nie wiadomo skąd rozpaduje się ulewny deszcz. Przestaje po pół godzinie, tak więc krótko przed godziną 19 opuszczam dom kierując się na południowy wschód. Dużo samochodów: w końcu jest powszedni dzień i ludzie wciąż gdzieś się śpieszą – tylko niewielu takich jak ja rusza w drogę.
O zachodzie słońca mijam Lublin parujący i rześki po deszczu. Zaczynają się długie wzgórza i doliny: to początki Roztocza – krainy długich wzgórz i głębokich dolin łączącej Wyżynę Lubelską z Podolem. Nazwa Roztocze pojawiła się dopiero pod koniec XIX wieku; wywodzi się od gwarowego słowa roztoka, oznaczającego dział wodny. Były to tereny początkowo słabo zaludnione i dopiero gdy Polska za Kazimierza Wielkiego przesunęła się na wschód zaczęli napływać osadnicy z Małopolski, Lubelszczyzny i Mazowsza. Był to tygiel: Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Niemcy, Ormianie.
Droga mija szybko, jest stosunkowo prosta przecinając pofalowany teren. W dolinach rozsiadły się duże wsie. Już po nocy mijam Zamość: miasto założone przez jednego z największych Polaków Jana Zamoyskiego: cofnięta kresowa warownia, ośrodek kultury i edukacji tych terenów. Takie grody właśnie budowano za I Rzeczpospolitej na tym terenie: stanowiły ośrodki oporu przed spodziewanymi najazdami tatarskimi i osmańskimi i jednocześnie pełniły rolę cywilizacyjną.
Jadę do przodu. Te tereny znam ale trzeba jeszcze tu przyjechać i spenetrować teren niezwykle ciekawy krajoznawczo. Pojawiają się mgły: od Lublina droga prowadzi generalnie doliną Wieprza przekraczając go co jakiś czas, stąd po niedawnych opadach liczne mgły. Mijam senny Tomaszów i docieram do Hrebennego. Tuż przed przejściem motel w którym zamierzam przespać do rana i ruszyć w dalszą drogę.
Trasa: Grodzisk – Tarczyn – Radom – Lublin – Zamość – Hrebenne
Stan licznika: 96 370
Przejechanych km: 372
Początek <—————————–>Drugi dzień
Zdjęcia z wyprawy