Zapiski z podróży motycyklem

Wtorek 29 maja 2018

W powietrzu

Janina leży nad dużym śródgórskim jeziorem, otoczona górami. Po wieczornej burzy jeszcze snują się miejscami chmury przewalają się przez drogę, którą wspinam się na przełęcz. Niezwykle bajkowo wygląda jazda w takich okolicznościach.

Nie spodziewałem się aż tak pięknych krajobrazów. Zielone góry – tylko szczytowe partie miejscami skaliste, długie i szerokie doliny gdzie ulokowały się wioski, czasami jeszcze na dnie doliny mniejsze wzgórza z wioskami. Pomiędzy tym wszystkim równa i pusta droga z licznymi zakrętami na której można pozamykać opony ciesząc się jazdą. Przy tych drogach przełęcze alpejskie to zatłoczone ścieżki tyle ze tam krajobraz innego typu. Ale jak ktoś chce pojeździć na motocyklu po pustych krętych drogach w górskim otoczeniu – północna Grecja to właściwy wybór.
Cześć trasy przejeżdżam autostradą, która wybudowano niezwykle śmiałymi wiaduktami i długimi tunelami. Spieszę się aby być u celu przed Japończykami. Po godzinie góry zaczynają się kończyć, dolina rzeki Peneus otwiera się na tesalskie równiny a ja skręcam do wioski Kastraki (Καστράκι) i jadę w górę w kierunku czarnego, kamiennego lasu bazaltowych skał. Na ich szczycie w powietrzu (czyli po grecku: meteoros) wybudowano w 14. 16. wieku monastyry prawosławne znane jako Meteory.

Słowo monastyr (zapisywane też czasem jako “monaster”) zapożyczone zostało z języka staroruskiego (gdzie z kolei trafiło z greckiego μοναστήριον “monasterion“). Mianem monastyru określa się w kościołach wschodnich odpowiedniki klasztorów. Początkowo monastyr oznaczał zamkniętą część domu zakonnego, przeznaczoną dla mnichów objętych klauzurą. Z czasem monastyry stały się samodzielnymi bytami. W obrębie monastyrów są również obiekty gospodarcze oraz mury obronne. Monastyry bardzo często lokowano w miejscach niedostępnych: na szczytach wysokich wzgórz, lub pośród pustkowi, gdzie mnisi w odosobnieniu i izolacji od świata mogli oddawać się kontemplacji i w spokoju zgłębiać święte pisma. Tak jest w tym miejscu: w XIV wieku zaczęli osiedlać się tu mnisi budując na szczytach skał 21 klasztorów. Do dziś jest czynnych 6, pozostałe są w ruinie. Kiedyś były to bardzo niedostępne miejsca: ludzie wchodzili do nich po drabinach, towary wciągano prymitywnymi wyciągami. Obecnie dostęp jest po schodach, do każdego prowadzi asfaltowa droga. Nie ma już w tych miejscach odosobnienia od świata jak kiedyś.

Oglądam bliżej dwa monastyry: Roussanou i Varlaam. W każdym z nich jest mały kościół z pięknymi polichromiami, zabudowania klasztorne, urządzenia do komunikacji ze światem, drabiny, windy, kolejki tyrolskie. W Varlaam dodatkowo bardzo ciekawe muzeum pokazujące życie w dawnych czasach. Po tym niewielkim terenie (ok 10 km pętla przy której jest 6 czynnych klasztorów) krążę około 3 godzin. Wzmaga się ruch turystów wiec postanawiam jechać dalej. Można poćwiczyć wszelkie języki. W monastyrze Varlaam o malowidłach słucham po rosyjsku od przewodniczki grupy rosyjskiej, o ikonostasie i prawosławiu po francusku, po włosku jest opowiadane coś o jednej z ikon – z tego co zrozumiałem ikona reprezentuje styl prymitywny, natomiast po niemiecku gaworzę z para z Niemiec co podobnie jak ja objeżdża teren. Wieża Babel.

Skończywszy objazd Meteorów znajduje w Kalambace (Καλαμπάκα) miejsca na posiłek dla siebie i motocykla po czym przez góry dalej na wschód. Znów piękne drogi przez górskie okolice, prawie w ogóle nieuczęszczane. Za Elassoną (Ελασσόνα) skręt w prawo w dolinę i widać: spowity chmurami, ogromny majestatyczny Olimp – siedzibę bogów. Góra jest lekko na uboczu, jest wyraźnie wyższa niż pozostałe, jej szczyt to trzy kulminacje prawie płaskie. Nic dziwnego ze mogły się tam odbywać zebrania najwyższej rady . W Grecji historia jest częścią przyrody, bogowie starożytni wciąż przechadzają się po tutejszych okolicach.

Teren gwałtowanie opada i widać Morze Egejskie. Po kilkunastu kilometrach docieram na jego brzeg stając na campingu. Cisza. Spokojne morze z małym klifowym wybrzeżem i wąskimi piaszczystymi plażami przypomina trochę Orłowo. Na drugim brzegu widać Saloniki (Θεσσαλονίκη, Thessaloníki) – drugie co do wielkości miasto Grecji, stolicę Macedonii Greckiej. Ale dziś nie ma co się pchać tam, trzeba nacieszyć się do końca tym dniem spędzonym w powietrzu, w niebie. Tu czas płynie niespiesznie pulsując w rytm fal uderzających o brzeg i ubywającego z kieliszka kókkino.

Trasa: Ioannina (87 445) – Kalambaka (Καλαμπάκα)– Elassona (Ελασσόνα) – Makrygialos (Μακρύγιαλος) Przejechanych kilometrów: 312

Dzień siódmy