Serbska góralszczyzna
Ze snu budzą mnie grzmoty – za oknem burza. Na szczęście do odjazdu deszcz ustaje. Wyjeżdżam z miasta obok Petrovaradinu – fortecy którą wieczorem podziwiałem z nabrzeża. Z bliska nie sprawia już tak dobrego wrażenia ale trudno się dziwić: ma już swoje lata.
Pierwsze zadanie to przedarcie się przez pasmo Fruškiej Gory. Droga jest wspaniałe poprowadzona, pełna super zakrętów – brakuje tylko dobrego asfaltu który nie groziłby wywrotką przy bardziej śmiałych kombinacjach. Z drugiej strony gór na zboczach utworzonych przez długie garby wchodzące w równinę rozsiadły się wioski z winnicami i innymi specjałami. Jest tu nawet uzdrowisko Vrdnik. Za miejscowością Irdig teren się zupełnie wypłaszcza i mknę przez szeroka przestrzeń. Ten odcinek jechałem już kilka lat temu i z przyjemnością odnajduje ponownie przyjemność jazdy i urodę terenu. Szczególnie po przejechaniu na drugi brzeg Sawy, która przez 200 lat stanowiła granicę Imperium Osmańskiego droga staje sie coraz ciekawsza. Przekroczeniem mostu na Sawie definitywnie wjeżdżam na Bałkan.
Właściwie Bałkan to coś mglistego, pojęcie niejasne, ale przyjmujemy, że jest to wspólny obszar kulturowy obejmujący tereny europejskie będące kiedyś przez dłuższy czas we władaniu Imperium Osmańskiego. Pochodzący z Azji mniejszej ród Osmanów w XIII wieku zaczął odnosić militarne sukcesy nad Bizancjum i rozrastał się terytorialnie. Wraz z opanowaniem Konstantynopola w 1453 roku i zmianą nazwy miasta na Stambuł Imperium Osmańskie stało się potęgą. Już jednak wcześniej parło w kierunku Europy pokonując Serbów, Węgrów i staczając potyczki z Polską. Szczyt potęgi to XVI wiek gdy Osmanowie okupują większą część Węgier, panują niepodzielnie na Półwyspie Bałkańskim i zagrażają południowo-wschodnim kresom Rzeczypospolitej. Oprócz tego posiadłości ich obejmują obecne tereny Iraku (wraz z meczetem Alego następcy Mahometa co czyni ze Stambułu muzułmański kalifat i wielkie poważanie w świecie islamskim) oraz tereny Bliskiego Wschodu. Wraz z klęską pod Wiedniem karta się odwraca.
Pokój karłowicki z 1699 roku cofa Osmanów za Sawę, w kolejnych wiekach klęski w wojnach z Rosją, Anglią i Francją podkopują potęgę państwa. Archaiczne w strukturze zarzadzania zaczyna w XIX wieku przechodzić modernizację. Jest już jednak za późno. W 1830 roku spod władzy Osmanów wyzwala się Grecja, koniec XIX wielu i początek XX to serie wojen bałkańskich inspirowane naturalnie przez mocarstwa europejskie w wyniku których powstają i rozszerzają się terytorialnie Serbia, Bułgaria, Rumunia, Albania, powiększa się Grecja. Bośnia początkowo staje się protektoratem Austro-Węgier aż w 1908 roku wchodzi w skład habsburskiej monarchii. Imperium próbuje jeszcze swoich sił w wojnie światowej ale znajduje się po stronie pokonanej. Musi oddać prowincje kaukaskie, bliskowschodnie posiadłości przejdą pod mandat angielsko-francuski, którzy to niemądrymi posunięciami zmajstrują z tego regionu beczkę prochu na której świat siedzi do dzisiaj. Osłabione imperium atakuje Grecja ale zostaje brutalnie zepchnięta do morza a ludność grecka wygnana z Azji Mniejszej (to samo spotyka Turków w Grecji). W 1923 roku sułtanat zostaje obalony przez ruch młodoturków na czele z Mustafą Kemalem Atatürkiem. Powstaje Republika Turecka czyli obecnie istniejące państwo w mniej więcej obecnych granicach.
Po Imperium zostało trochę budynków, zwyczajów i szeroko pojętej kultury. To wszystko składa się na barwny krajobraz kulturowy Bałkanów, odmienny od terenów położonych bardziej na północ, który dziś możemy obserwować i kosztować a który też wpływa na odmienność tego zakątka świata.
Aż do Valjewa jadę prawie pustą i ładną krajobrazowo drogą. W mieście tym razem skręcam w prawo na krętą drogę prowadzącą do miejscowości Bajina Bašta. Tym samym wjeżdżam w prawdziwie serbską Serbię – pas gór ciągnący się wzdłuż zachodniej granicy kraju pełniący role tutejszej góralszczyzny. Droga musi pokonać spore różnice wysokości toteż ostro pnie się zakrętami i serpentynami. Wspaniała trasa motocyklowa. Po osiągnięciu przełęczy zaczynam zjazd ku legendarnej rzece Drinie. To dość krótka ale potężna rzeka płynąca przez Góry Dynarskie niosąca wody z dużej jej części. Na dużym odcinku jest ona granica pomiędzy Serbią a Bośnią a w zasadzie jej częścią zamieszkałą przez Serbów. Można powiedzieć: jak u nas Dunajec albo San.
Zjeżdżając napotykam się na punkt widokowy. Widok wspaniały: pięknie zawieszone nad dolina wioski, boczne doliny strome, o dużych różnicach wysokości. Po zjechaniu na sam dół okazuje się, że jestem w szerokiej zaludnionej dolinie której środkiem płynie rzeka. Jadę jeszcze kilka kilometrów do Bajiny Bašty, gdzie nad rzeką z tarasu restauracji podziwiam ikonę Bałkanu i Serbii – dom na malutkiej wysepce pośrodku rzeki tzw. Kućica na Drini.
Ten dom ma dopiero ok 50 lat. Na przełomie lat 60/70 XX wieku kilku miejscowych chłopaków wpadło na pomysł aby zrobić sobie pomost do odpoczynku gdy pływają w rzece. Z pomostu zrobił się dom, a miejsce stało się jednym z ulubionych dla mieszkańców i przyjezdnych. Na pewno jest unikalne i bardzo malownicze.
Z Driną jeszcze nie koniec przygód ale muszę troszkę objechać bo prostą drogę blokuje obszar Parku Narodowego Tara. To ponoć bardzo ładny obszar ale należy go zwiedzać pieszo. Jadę zatem do miasta Užice (Ужице) po drodze na przełęczy oglądając komunistyczne miejsce kultu -pomnik partyzantów.
Pogranicze Bośni i Serbii to obszar gdzie bronić się można długo. W tutejszych lasach i dolinach działały bardzo silne oddziały serbskiej partyzantki tzw. czetników czyli Królewskich Wojsk Jugosłowiańskich w Ojczyźnie. Walczyli oni zarówno z Niemcami, jak też z partyzantka komunistyczną czyli Narodową Armią Wyzwolenia Jugosławii jak i z chorwackimi faszystami – ustaszami. Między tymi dwoma narodami nigdy nie było chemii. Oprócz języka dzieli ich wszystko: alfabet, wiara no i wzajemna pogarda. Chorwacja była fragmentem państwa węgierskiego pozostającego od 15 wieku pod wpływami i panowaniem Habsburgów. Serbowie byli poddanymi osmańskimi ale wybili się na niepodległość. Chorwatów uważali za mało patriotycznych.
Powstanie Królestwa Jugosławii po I wojnie było wielkim eksperymentem socjologicznym bo jedyny powód był taki aby stanowić przeciwwagę dla Węgier, Grecji, Turcji i Włoch. Państwo jednak toczyły wewnętrzne spory i brutalna walka polityczna. Po zajęciu Jugosławii przez Niemców dwa główne zwaśnione narody oprócz tego, że na najeźdźcę rzuciły się sobie nawzajem do gardeł. Chorwaci w Jasenovacu na polecenie swojego dowódcy Ante Pavelica, za wiedzą katolickich biskupów i przy pomocy SS zorganizowali obóz koncentracyjny w którym zamordowano co najmniej 200 tys ludzi. Głównymi oprawcami byli niedawni zakonnicy – franciszkanie. Mordowano w sposób okrutny: np. jednego dnia urządzono zawody w podrzynaniu gardeł więźniom. Zwycięzca- były franciszkanin – poderżnął gardła 670 ludziom w ciągu jednej nocy. Sami SS-mani byli przerażeni tym co się tam wyprawiało. Zbrodnie te nie zostały nigdy rozliczone. W ideologii ustaszy Serbów należało podzielić na 3 grupy: pierwszą wymordować, drugą wypędzić a trzecia nawrócić na katolicyzm. Ten program realizowano w czasie wojny. Z drugiej strony czetnicy oprócz walki z komunistami także prowadzili politykę etnicznych czystek skierowaną przeciw Chorwatom oraz muzułmańskim mieszkańcom Bośni. Nigdy nie przepracowano tego problemu. Po upadku Jugosławii na naszych oczach widzieliśmy skutki tego uśpienia i dalszy ciąg dramatu.
Okolice Užic stały się terenem gdzie partyzantka komunistyczna odnosiła największe sukcesy – nawet na jakiś czas wypędzono stąd Niemców. Tradycje partyzanckie stały się mitem założycielskim drugiej Jugosławii – powojennej. Były dowódca partyzantki komunistycznej – Josip Broz, zwany Tito – stał się szefem państwa i rządził nim do swojej śmierci w 1980 roku. Tereny nad Driną jako szczególnie ważne dla tego mitu – zostały zatem zaopatrzone w pomnik gdzie można było odprawiać egzekwie ku czci, odnawiające mit. Niestety: państwo rozsypało się jak domek z kart w 10 lat po śmierci swojego twórcy.
Po dotarciu do Užic muszę przyznać, że to miasto nie może pozostawić nikogo obojętnym. Albo się je lubi albo nienawidzi. Małe domki sąsiadują z wieżowcami, jugosłowiańskie centrum, obok jedna z pierwszych na świecie hydroelektrowni generująca prąd zmienny: dzieło słynnego Serba i geniusza Nikoli Tesli. Zabytek techniki.
Teraz zakręt w stronę Bośni. Po drodze Mokra Gora – przystanek dawnej kolei miejsce budowy cudu jugotechniki tzw. osmica. Linia kolejowa prowadzaca przez góry na odcinku kilku km musi pokonać kilkusetmetrową różnicę wysokości. Aby było to wykonalne w ramach technologii kolei adhezyjnej (czyli takiej jaką mamy na co dzień, nie zębatej) trzeba było wykonać kilka serpentyn i tuneli które tworzą ósemkę pnąc się w górę. Stąd: osmica czyli ósemka. Wokół terenów obok linii kolejowej Emil Kusturica robił zdjęcia do swoich filmów. Pozostały dekoracje w postaci kompletnej wioski zostały i stanowią dziś atrakcje turystyczna. Nie wiem co można widzieć szczególnego w replikach dawnych wiosek więc oglądam to sobie jedynie z daleka.
Za mały moment dzisiejsza kontrola graniczna i wjeżdżam do Bośni. W ogóle nie zdajemy sobie sprawy z wygody Schengen dopiero tu to widać i czuć, gdy trzeba się zatrzymać, pokazać dokument i oczekiwać na decyzję pogranicznika….Bośnia wita mnie słońcem imię razu częstuje egzotyką: za zakrętem obok nieistniejącej wsi ocalały meczet (jak kościół) i cmentarz. To też Europa. Po kilkunastu km dalszej jazdy docieram ponownie do doliny Driny w mieście Višegrad. Znajduje się tu słynny most z powieści Ivo Andrića.
Most zbudował turecki nadworny budowniczy w XVI wieku w miejscu gdzie rzeka wypada spośród gór rozlewając się na większej przestrzeni koło miasteczka. Jest niezwykle solidnie zbudowany, kamienny, szeroki, z regularnymi przęsłami. W tamtych czasach bardzo uniezależnił ludzi od kapryśnej rzeki, dziś podziwiać można kunszt techniczny, estetyczny i malowniczość położenia. Wprowadza do krajobrazu rytm i estetykę, daje wiele wrażeń… Widok na pewno warty zobaczenia.
Nasyciwszy się mostem przejeżdżam na drugi brzeg po nowym moście (stary jest zamknięty dla ruchu) i jadę w górę Driny. Wspaniała trasa tunelami i wiaduktami nad rzeka. Pięknie oszołamiające widoki. Podobna dolina w Europie to Neretwa też zresztą w Bośni. Trasa jak wynika z napisów ukończona w 1989 roku a więc w ostatniej chwili życia Jugosławii.
Niestety tak jak wzdłuż Neretwy tak i wzdłuż tej doliny toczyły się w czasie wojny w Jugosławii krwawe bitwy i rzezie. Przejeżdżam przez Goražde gdzie widać na każdym kroku muzułmańskie pomniki upamiętniające ofiary, kilkanaście km dzieli mnie od Srebrenicy gdzie Serbowie dokonali największych masowych mordów podczas tej wojny. Smutny krajobraz.
Staję w Fočy (Фоча) na nocleg. Wieczorny spacer nad rzeką biegnącą tu w głębokim kanionie uspokaja myśli.
Trasa: Novi Sad (86 302) – Sabac – Valjevo – Bajina Bašta – Užice – Višegrad – Goražde – Foča. Przejechanych kilometrów: 418