Kryterium górskie
Rześkim rankiem gonię przez naddunajską równinę do Orjachowa (Оряхово). Nie jest to płaski teren jak Alföld, ale lekko pofalowany, z wioskami co kilkanaście kilometrów ukrytymi w obniżeniach wyżłobionych erozyjnie w urodzajnych glebach naddunajskich. Po godzinie jazdy docieram do promu. Chwilę trzeba zaczekać, po czym pakuję się na prom wraz z licznymi tirami. Prom odbija od brzegu wypływamy na środek Dunaju – potężnej rzeki którą niewiele w tym miejscu dzieli już od ujścia. Niesie wody z połowy Alp i dużego fragmentu Karpat. W tym miejscu jest dość wąsko: rzeka wpływa pomiędzy wysoki bułgarski brzeg a niewiele niższy rumuński i nurt jest dość bystry, ale prom radzi sobie dzielnie. Dobijamy do drugiego brzegu. Jeszcze rumuńska kontrola i można jechać dalej. Ruszam w stronę Krajowej (Craiova). Strona rumuńska jest bardziej płaska, poza tym wygląda podobnie jak w Bułgarii – tylko zabudowania bardziej zniszczone: brud i śmietnik. Wioski rozciągnęły się wzdłuż dróg toteż praktycznie jedzie się w permanentnym terenie zabudowanym. Mało to fajne.
Ta cześć Rumunii nazywa się Oltenia. Jest to jeden z regionów założycielskich państwa rumuńskiego, które powstało z dwóch księstw (hospodarstw): wołoskiego i mołdawskiego. Kiedy w XIX wielu księstwa te połączyły się unią personalną przyjęto konstytucję wspólnego państwa, które nazwano Rumunią. Od Turcji uniezależniono się w roku 1878. Pierwotnie teren państwa rumuńskiego składał się tylko z Wołoszczyzny (Oltenia) i Mołdawii czyli z terenów stanowiących dziś południe i wschód kraju. Po I wojnie od Austro-Węgier po klęsce i rozpadzie tego kraju pozyskano Siedmiogród (z czym Węgrzy nie mogą się pogodzić bo to ich kolebka i mieszka tam sporo ich rodaków) oraz Bukowinę na północy. W tej ostatniej mieszkają potomkowie emigrantów z polskich gór: górali czadeckich, którzy wyemigrowali tam w XIX wielu. Wciąż w kilku wioskach można usłyszeć polski język.
W Krajowej trochę trudno się zorientować (oznakowanie jeszcze gorsze niż w Albanii) w końcu trafiam na drogę w kierunku na Huzaran i dalej do Bengești. Podobnie jak poprzednio – permanentny teren zabudowany, biedne wioski, chaotyczna zabudowa. W Târgu Cărbunești strzałka na którą czekam: Transalpina! Jeszcze kilkanaście kilometrów i docieram do Bengești gdzie zaczyna się dzisiejsza główna atrakcja : droga przez główny grzbiet Karpat czuli Transalpina. Tankuję motocykl aby nie zabrakło paliwa i…. przede mną 160 km pięknych widoków i non stop zakrętów.
Po kilku km wieś Novaci skąd ostro w górę seria serpentyn. Trasa osiąga piętro hal górskich skąd odkrytymi łąkami gna do położonego w górach ośrodka- wioski Rânca skąd jeszcze wyżej na główny grzbiet. Widoki fantastyczne, równie fantastyczne zakręty wymagające maksymalnej uwagi ale jeśli ktoś umie jeździć sportowo w permanentnym przeciwskręcie: dające niesamowitą frajdę z jazdy. Droga jest znacznie lepsza moim zdaniem od słynnej trasy transfogaraskiej, więcej zakrętów, lepsze widoki. No i mniej ludzi.
Przekraczam główny grzbiet Karpat górami Parâng i tym samym żegnam się z Bałkanami. Przede mną Siedmiogród: stara historyczna kraina, dom wielu narodów, kolebka węgierskiego państwa, obecnie od 1920 roku w granicach Rumunii. Hiperciekawy region wart sam w sobie wyprawy. Ale dziś nie o regionie ale o jeździe. Zakrętami w dół fantastycznie do Obârşia Lotrului gdzie przystanek na kawę. Rozmawiam z poznaną przy stoliku parą Polaków: są w drodze do Bułgarii a dziś latają po Transalpinie. Miła rozmowa na motocyklowe tematy. Po czym dalej wzdłuż doliny rzeki ze sztucznym jeziorem jeszcze 70 km cudownym zakrętów do Sebeș. Po drodze wyprzedzam jakiegoś VW na polskiej rejestracji: facet usiłuje mnie gonić ale nie daje rady ☺ ☺. Dojeżdża potem do mnie na fotostopie i z szacunkiem mówi: „dzień dobry” ☺.
Wszystko niestety ma swój koniec. Do Alba Iulii dzisiejszego celu mam 15 km korka na remontowanej drodze. Rumuni jeżdżąc autem w ogóle nie patrzą na motocyklistów, nie ustępują drogi ale jakiś udaje się po lekcjach u Greków przefiltrować się przez korek. Po zadokowaniu na kwaterze idę z buta do twierdzy. Pięknie zachowana XVII wieczna twierdza, z kompletnymi umocnieniami, wspaniałe bramy, w środku zachowane koszary, obszary wykopaliskowe rzymskiego obozu wojskowego który miał być w tym miejscu (Rumuni bardzo podkreślają swoje pochodzenie od Rzymian uważając to za dowód swojego cywilizowanego pochodzenia) i dwa kościoły.
Pierwszy to katolicka katedra z grobami biskupów Siedmiogrodu a także Izabeli Jagiellonki – węgierskiej królowej z rodu Jagiellonów. Drugi to prawosławna katedra koronacyjna królów rumuńskich z popiersiami króla Ferdynanda i królowej Marii. Katedra prawosławna powstało w latach 20 XX wieku po przyłączeniu Siedmiogrodu do Rumunii, który to fakt ogłoszono w 1918 roku właśnie w Alba Iulii (Gyulafehérvár, Weißenburg). Sami Rumuni nie mogli uwierzyć w swoje szczęście: oto bogaty teren, z licznymi miastami zamieszkałymi przez Węgrów i Niemców dostał się im tylko dlatego, ze walczyli po stronie zwycięzców. A Węgrzy mogą winić samych siebie za politykę i butę dokładnie jak Grecy w stosunku do Turcji.
W tym roku przypada 100 rocznica proklamowania przyłączenia Siedmiogrodu, bo faktycznie terytorium to przyznano de iure Rumunii dopiero po Trianon czyli 4 czerwca 1920 roku. Widać narodowe lekkie wzmożenie z okazji okrągłej rocznicy choć jest ono nienachalne.
I tak kończy się ten upalny dzień pełen wrażeń. Jutro dalej.
Trasa: Wraca (88 316)– Orjachowo – Craiova – Huzaran – Bengești – Obârşia Lotrului – Sebeș – Alba Iulia.
Przejechanych kilometrów: 439