Zapiski z podróży motycyklem

Sobota 8 lipca 2017

Sobota 8 lipca 2017

Wyjazd inny niż zawsze. Po pierwsze pora wyjazdu: sobota, blisko południa. Po drugie kierunek: na północ! Tędy jeszcze wyprawy motocyklowe nie chodziły. No i po trzecie w towarzystwie! Czy nie za dużo tych zmian.


Naród wyjeżdża na wakacje: No właśnie, wakacje trwają od dwóch tygodni a zwykle jeździłem w maju, czerwcu. Szczyt sezonu. Też będzie inaczej!
Póki co dojeżdżam do Pułtuska: sznury aut stojące w korku w drodze na Mazury motocykl wyprzedza sprawnie. Spotykam się z Tomkiem, przez tydzień będziemy razem pokonywać nieznane nam obydwu trasy. Ruszamy już razem w stronę Augustowa. Kraj „zrujnowany”: nowe samochody, maszyny rolnicze, obwodnice miasteczek. Sprawnie dojeżdżamy do Grajewa, gdzie skręcamy na chwilę w bok w stronę Ełku. Chwilę jedziemy przekraczając przy okazji dawną granicę Prus i skręcając w prawo przejeżdżamy rzekę Ełk wjeżdżając znów do Korony. W krzakach odnajdujemy stary słup graniczny, postawiony w 1545 roku na trójstyku granic Prus Książęcych, Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Na górze słupa herby Prus i Litwy i napis po łacinie, który w tłumaczeniu na polski brzmi: „Kiedy Zygmunt August sprawował rządy w państwie ojca a (jednocześnie) margrabia Albert I panował, ów nad Jagiełły dwojga imion starodawnymi grodami, ten nad krajem Prusów w pokoju piastował władzę, wzniesiony został ten słup, który miał oznaczać linię graniczną kraju oraz rozgraniczać tereny obu władców roku 1545 miesiąca sierpnia”. Pierwszy znak historii, o której zapominamy w codzienności.


Cofnąć się należy do czasów Konrada Mazowieckiego, który znużony bronieniem się przed najazdami pruskich plemion zaprosił Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie czyli popularnie mówiąc Krzyżaków aby osiedlili się na Ziemi Dobrzyńskiej i bronili kraj od północy. Zakonnicy zbudowali sprawną organizację państwową, na wskroś nowoczesną. Niestety – Krzyżacy zaczęli zagrażać Polsce jak i Litwie gdyż z jednej strony zgłaszali pretensje do polskich ziem, z drugiej chcieli zagarnąć Żmudź czyli dolna Litwę aby uzyskać połączenie z innym państwem zakonnym: zakonu Kawalerów Mieczowych, którzy w międzyczasie stali się ich prowincją. Litwini wobec śmiertelnego zagrożenia zaczęli szukać sojusznika i znaleźli go w Polsce. Unia w Krewie w roku 1386 zapoczątkowała ekspansję Polski na północny wschód. Znana wszystkim bitwa pod Grunwaldem wcale nie była elementem decydującym choć efektownym. Znacznie większe znaczenie praktyczne miała o dziesięć lat późniejsza kampania wojenna zakończona pokojem mełneńskim. Na jego mocy Polska uzyskała drobne nabytki terytorialne a Litwa otrzymała wieczystą rezygnację zakonu ze Żmudzi. Ustanowiono granicę, która przetrwała do 1919 roku choć państwa po obu stronach tej granicy się zmieniały. Pomimo małych nabytków polskich wytworzyła się sytuacja, która w 1454 roku doprowadziła do odzyskania Pomorza Gdańskiego – i to stanowiło kolosalne zwycięstwo Polski oraz ostatecznie złamanie potęgi Krzyżaków.


Wracamy do Grajewa i dalej jedziemy do Augustowa. Wygodna droga, ostatnio „zrujnowana”. Miasto nazwane na cześć ostatniego króla z dynastii Jagiellonów rozsiadło się nad rzeka Nettą i 7 jeziorami, z których największe to Necko, Białe i Studzieniczne. Tutaj zaczyna się kanał Augustowski – znakomite dzieło inżynierskie por. Ignacego Prądzyńskiego łączące Wisłę z Niemnem. Obecnie kanał ma już wyłącznie znaczenie turystyczne tym niemniej zbudowane blisko 200 lat temu śluzy nadal są sprawne. Poza tym wczasowicze przechadzają się i jedzą lody. Król Zygmunt August lekko obsrany przez ptaki przygląda temu się z cokołu.
Wracamy do motocykli, zaczyna padać ale po dłuższej chwili przestaje. Ruszamy do celu, przez ogromny kompleks leśny Puszczę Augustowską dostajemy się do powiatu sejneńskiego. Tu już pachnie Litwą, pojawiają się bary z litewskimi potrawami, litewskie wywieszki.

Jest to zresztą teren dawnej Litwy, który w 1919 roku znalazł się po południowej stronie tzw. linii Focha, którą wyznaczono jako granicę pomiędzy Polską a Litwą. Lokujemy się w dworze Mejera nad jeziorem Hołny. To teren dawnego folwarku w skład którego wchodziło kilka okolicznych wsi. Dwór nie jest oryginalny: stary drewniany rozebrano w latach 70 XX wieku i na fundamentach zbudowano dworek z oficyna dla Politechniki Białostockiej na ośrodek wypoczynkowy. Ładne i wygodne miejsce, dające schronienie na deszczową noc, która przed nami. Po drugiej stronie jeziora leży Krasnogruda, położona nad kolejnym, sąsiednim jeziorem Gaładuś. Był tam majątek należący do dziadka ze strony matki Czesława Miłosza. W latach dziecięcych noblista przyjeżdżał tu latem na wypoczynek. Sam mieszkał w położonych na północ od Kowna Szetejniach.
Miłosz urodził się na Litwie w rodzinie polskiej, znał litewski ale był Polakiem i pisał po polsku. Na tych terenach, po 600 latach wspólnej historii trudno kwalifikować kogoś do jednej z grup narodowościowych. Wszyscy nazywali siebie miejscowymi, używali różnych języków ale wspólnie żyli, pracowali, wychowywali dzieci. Dopiero nacjonalizm, który sprytnie wykorzystywali i wykorzystują Rosjanie zburzył ten ład. Wydobyto z ludzi nienawiść, która skutecznie zatruła i truje wzajemne relacje. Czy to kiedyś odrobimy?


Na razie w Krasnogrudzie prężnie działa ośrodek Pogranicze. Propaguje on wiedzę i kulturę regionu. Obserwując jego sukcesy myśli się o tym aby praca takich ludzi skutkowała zmniejszaniem nieufności i agresji. Już samo to wiele zmieniłoby.
Próbujemy w nieodległej restauracji litewskiego dania: kibary w sosie grzybowym, obowiązkowo śmietana, kiszone ogórki. Takie smaki będą towarzyszyć przez najbliższe dnie.

Trasa: Grodzisk Mazowiecki (stan licznika: 78 912) – Błonie – Nowy Dwór Mazowiecki – Serock – Pułtusk – Łomża – Augustów – Hołny Mejera (79 287)
Przejechanych km: 375

Początek <————————————————–> Dzień drugi
Zdjęcia z wyprawy