Piątek 13 czerwca 2014
Stan licznika: 57 501
Rano zapakowanym motocyklem do pracy i o 14 w drogę. Ulice Warszawy stoją w korku, naród udaje się na długi weekend. Pomysł dotarcia do Alei Krakowskiej upada – nawet motocyklem jest to zbyt upierdliwe – za to jadę na Konstancin, Górę Kalwarię, Sandomierz. Piękna droga – niestety aut tez dużo ale znacznie luźniej niż na krakowskiej. Na dodatek słońce zaszło i na horyzoncie niepokojące czarne chmury. Przebieram się zatem w wodoodporne ciuchy, wyciągam ciepłe rękawiczki. Deszcz z przerwami pada do Sandomierza – staje tam na herbatę i ubieram się dalej, bo jest rzeczywiście zimno.
Za Wisła już była monarchia – nawet po 100 latach granice jeszcze widać. Za Kolbuszową testuję wariant jazdy polecony przez wujka Googla. Trzeba przyznać, ze koleś sprytnie to wymyślił. Nie wiem skąd wiedział, ze zamierzam pokonać tą trasę na motocyklu ale droga od Ropczyc przez Wiśniową do Krosna przepiękna motocyklowo. Ląduję w zajeździe pod Krosnem i szykuję się do jutrzejszej jazdy. Trzeba będzie wcześnie ruszyć bo droga daleka i jeszcze przede mną zmiana czasu, co ukradnie godzinę.
Trasa: Grodzisk Mazowiecki – Warszawa – Konstancin – Góra Kalwaria – Kozienice – Sandomierz – Tarnobrzeg – Kolbuszowa – Ropczyce – Wiśniowa – Krosno
Stan licznika: 57 892
Przejechanych km: 393