7 czerwca 2012
Wieczorno-poranne debaty co robić. Pogoda niepewna. Jednak rano decyzja: realizujemy pierwotny plan trzeba zaufać wetter.at. !! Poprzez Radstadt dolina Aniży docieram do Bruck. Okolica znana z zimowych wyjazdów narciarskich teraz w letnim anturażu. W Bruck w lewo na mekkę motocyklistów: Grossglocknerstrasse. Legendarna trasa w poprzez Wysokich Taurów przyciąga tłumy. Na dojeździe mijanka. Motocykle przeciskają się na początek. Po zielonym świetle ruszamy. Ogromny peleton wszelkiej maści maszyn mknie po drodze! Wrażenia super. Na bramach kupuję bilet turystyczny: za 6 euro więcej dostaję jeszcze w komplecie talon na Nockalmstrasse i Gerlosstrasse. Jadę w górę. Zaczynają się serpentyny. Są jednak szersze niż słoweńskie i przejeżdża się je na dwójce. Idzie mi coraz lepiej. Niesamowita frajda!! Po drodze fotostopy. Gadam ze spotkanymi Polakami. Dojeżdżam do parkingu skąd w górę wiedzie na Edelweissspitze sześć serpentyn. Tu już tylko osobówki i motocykle. Ale na górnym parkingu królują motocykle!! 2571 m npm. Zdobyłem motocyklowy dach Europy! W Bikers Nest na górze wystawa dokumentująca trzy wyścigi jakie rozegrano to w 1935, 1938 i 1939 roku. To byli bohaterowie!!!
Dalej poprzez skalisty krajobraz wysokogórski. W tą i z powrotem watahy motocykli. Ścigacze, turystyki, nakedy, choppery i nawet trajki. Z całej Europy. Motocykle są wszędzie!!
Poprzez tunel na południową stronę. Zjazd po czym rondo. W bok droga do lodowca i szczytu Grossglockner: najwyższego szczytu Austrii. Po 8km parking na zboczy Franz Joseph Höhe. Stąd widok na lodowiec i szczyt. Lodowiec Pasterze widać szczyt w chmurach. Jednak nie uda się wejść na lodowiec: za daleko od drogi. Zamiast niego stawiam mogę na łasze śniegu i robię foto lodowcowi. Drugi cel uznaje tym samym za zaliczony.
Z powrotem do ronda i dół. Poprzez uroczą wieś Heiligenblut znaną z licznych pocztówek dalej w dół wspaniałymi krętymi równymi drogami. Przez Spittal a.d. Drau znów nad Milstätter See, Radenthain do Ebene Reichenau i w lewo na Nockalmstrasse. Ta droga jest inna. Krajobraz zielony, jedzie się po halach. Droga szybko się wspina na 2000 m po czym lekko zjeżdża i prowadzi przez hale wspaniałymi okolicami. Mniej motocyklistów niż na Grossglocknerstrasse. I tu po raz pierwszy wykonuję do końca instrukcje z kursu doskonalenia jazdy. Przeciw własnemu instynktowi odkręcam delikatnie gaz na łuku jadą przeciwskrętem, motocykl kładzie się prawie na boku, trę podnóżkami o asfalt!!! Opony zamknięte, motocykl wyjeżdża z zakrętu i się prostuje a ja jestem z siebie dumny!
Po drodze jeszcze interesująca wystawa o górnictwie żelaza, jakie tu do 19 wieku prosperowało. To tu odlewano kule na wojny z Turkami!! Wyjeżdżam z płatnej trasy i wracam do St. Michael. Nie jadę zbyt szybko i dobrze, bo po drodze Policmajstry z laserkiem. Ja jednak jadę akurat przepisowo i spokojnie paraduję obok nich. Poprzez Katschberg docieram do pensjonatu. Obfotografuję jeszcze piękny kościół w wiosce i napijam się zasłużonego piwka.
Stan licznika na koniec dnia: 42 645. Przejechanych km: 409