23-29 lipca 2010
Pierwsza wyprawa z czasów prehistorycznych. Zimą 2008/2009 przeszukując internet natknąłem się na ciekawą stronę opisującą wyprawę do Petersburga i drugą nad Morze Czarne. Autor – Martin Goldbach mieszkający w Mühlbach niedaleko Frankfurtu nad Menem opisywał w nich swoje wyprawy dokonane Yamaha Virago 535. Naprawdę dalekie. Zafascynowały mnie dalekie podróże motocyklem, poza tym forma raportu z wyprawy – bardzo szczegółowa i zdradzająca ciekawość świata bardzo mnie się podobała.
Jak ktoś zna niemiecki to tutaj jest link do strony Martina o wyprawie w 2008 nad Morze Czarne a tutaj o wyprawie w 2007 do Petersburga i krajów bałtyckich (z opisem pobytu w naszym kraju podczas drogi tam i z powrotem). Te raporty (Reisebericht dokładnie to oznacza) stały się dla mnie pierwszym wzorem. Nie potrafię robić tak dopracowanych stron – Martin z tego żyje ale i on zdołał zrobić bodaj trzy tak szczegółowe – nie miał dość czasu na to.
Napisałem do gościa i okazało się, że w 2009 roku chce być w Polsce i objechać nasz kraj. Naturalnie zaprosiłem go i przyjechał! Okazał się być niezwykle miłym człowiekiem o życzliwym podejściu do świata. Objechaliśmy okolice Warszawy i pojechał dalej do Puszczy Białowieskiej. Ale na odchodnym powiedział: przyjedź do mnie. I latem 2010 postanowiłem skorzystać i odważyć się na daleką wyprawę.
Pierwszego dnia udało się dojechać do Bolesławca. Drugiego najpierw ćwiczyłem niemiecką autostradę a potem Martin opisał mi skrót od Suhl do Fuldy – rzeczywiście pięknymi drogami. Spałem u niego dwa dni – objechaliśmy kawał Hesji, która jest przepięknym miejscem dla motocyklistów. Trzeciego dnia pożegnałem się i udałem na zachód doliną Renu. Odwiedziłem Rüdesheim z pomnikiem Germanii, pomnik Lorelei, dolinę Mozy, opactwo Maria Laach, dojeżdżając do Akwizgranu z katedrą koronacyjną cesarzy od Karola Wielkiego poczynając. Po czym belgijsko-niemieckim pograniczem przez niezwykle dzikie Ardeny (tam spałem w świetnej gospodzie) i piękne krajobrazowo trasy do Trewiru, stamtąd przez Heidelberg i do Czech. Deszcz padał taki, że nic nie miałem na sobie suchego jak stanąłem za czeską granicą. Ale następnego dnia w Czechach było już przepiękne słońce. Odwiedziłem jeszcze Kersko niedaleko Nymburka znane z powieści Bohumila Hrabala i filmu Święto Przebiśniegu – genialnego dzieła tego czeskiego pisarza. Przedmiot sporu ideologicznego: dzik czy w kapuście czy w owocach dzikiej róży – nadal jest w knajpie dostępny. Po powrocie do domu stwierdziłem, że połknąłem bakcyla i będę jeździł.
Pierwsze dwie wyprawy były nieopisywane – dopiero wróciwszy z trzeciej opisałem ją tego samego dnia po powrocie – dlatego opis 2012 jest tak krótki. Potem już co roku było więcej. Teraz piszę opowieści na bieżąco – wieczorem szkicuję tekst wpisując najważniejsze myśli i refleksje które potem jeszcze po powrocie redaguję. Ale większość tekstu rodzi się podczas jazdy.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć z 2010 roku. Te robiłem zawsze – technikę podpatrzyłem od Martina. Wiele mu zawdzięczam. Danke schön, Martin. Viel Spaß auf den Kurven und Strecken!!
Przybliżona trasa: Grodzisk Mazowiecki – Częstochowa – Opole – Bolesławiec (nocleg) – Dresden – Suhl – Meiningen – Hilders – Fulda – Mühlbach am Main (nocleg) – runda po Hesji obejmująca Marburg – nocleg u Martina w Mühlbach – runda po terenach na południe od Offenbach bejmująca Darmstadt i Lorsch – nocleg w Mühlbach – Rudesheim (prom przez Ren) – Lorch – Sankt Goarshausen – Boppard – Maria Laach – Aachen – (gdzieś spałem nie wiem gdzie ale było pięknie) – Bitburg – Trier – Heidelberg – Heilbronn – Bor – Praha – Kersko – Kłodzko – Paczków – Grodzisk Mazowiecki razem około 3500 km.