Piątek 10 lipca 2020
Külföld – Polska
Ostatni dzień wyprawy. Do domu 700 kilometrów, piękna pogoda i nie ma co się długo zastanawiać. Połowa trasy po górach trzeba cieszyć się słońcem i motocyklem.
Wydostaję się z Gór Szczawnickich i szybką drogą przez Zwoleń (Zvolen, Zólyom) i Bańską Bystrzycę (Banská Bystrica, Besztercebánya) skręcam na Brezno. Nie ma co jechać z TIRami trzeba obok, ładniej będzie. Droga na Brezno (Breznóbánya) prowadzi południowymi stokami Niskich Tatr i jako że ma numer 66 jak kultowa interstate w Stanach Zjednoczonych, tu także pojawiają się znaki nawiązujące do tej słynnej amerykańskiej drogi. Tym razem dojeżdżam tylko do Podbrezowej (Zólyombrézó) gdzie skręcam w lewo aby dostać się do Kralowej Lehoty (Királylehota, Kráľova Lehota) ale 66 idzie dalej do Dobszyny (Dobšiná, Dobsina) i potem fantastycznymi zakrętami do Rożnawy (Rožňava, Rozsnyó). Jechałem tam rok temu ze znajomymi i wiem jak wspaniała to motocyklowa trasa. W ogóle Słowacja jest krajem atrakcyjnym motocyklowo: drogi są szerokie, równe w większości i bardzo widokowe.
Po przejechaniu na drugą stronę, piękna panorama Tatr Zachodnich i Wysokich, z których na pierwsze miejsce wybija się Krywań – narodowy symbol Słowaków. Ale widać też inne góry w tym Gerlach, Rysy – wszystko na swoim miejscu. Omijam Poprad i przez Kieżmark (Kežmarok, Késmárk) i Spiską Białą (Spišská Belá, Szepesbéla) kieruję się w stronę Polski. Spisz: teren przez który jadę stanowił tygiel narodów: Polacy, Węgrzy, Słowacy, Niemcy i inni budowali tu przez wieki własną kulturę. Pochodzi stąd wiele wspaniałych ludzi i znajdują się piękne miejsca i miasta. Temat na osobną opowieść.
Droga przekracza Magurę Spiską zjeżdżając w dolinę Dunajca, z prawej widać Trzy Korony a ja w lewo i za chwilę jestem w Polsce. To zawsze dziwne uczucie po kilku dniach znaleźć się z powrotem w znanych dekoracjach od których człowiek zdążył odwyknąć. Skręcam w prawo po lewej nad jeziorem widzę zamek w Niedzicy (Nedec) – ostatni punkt węgierski – zamek jak i ta część Spisza to jeden z dwóch fragmentów dawnych Węgier będących obecnie w granicach Polski. Na zamku urzędował długo węgierski ród Berzeviczych dopiero w latach 40 zmuszono ich do odejścia. Definitywnie koniec Węgier.
Przez Pieniny do Krościenka w którym korek gigant bo wakacje to jak wiadomo znakomity termin do remontu ronda w turystycznej miejscowości. Motocykl daje radę. Potem ulubioną trasą z Kamienicy do Bochni – trasa w remoncie i trzeba lekko objeżdżać ale dzięki temu poznaję nowe rejony Beskidu Wyspowego no i ulubiona droga w kolejnym sezonie będzie równiutka. Potem chcę prosto przez Nowe Brzesko do Słomnik ale aktywność małopolskich drogowców jest ogromna i skutkiem remontu drogi do Zielonej i mostu na Wiśle (oczywiście informacji brak bo po co) ląduję aż na granicy Nowej Huty gdzie dopiero można przedostać się przez Wisłę. Przez Proszowice docieram do Słomnik gdzie na główną drogę, która wkrótce zamienia się w ekspresówkę. 160 na budziku i droga szybko mija.
Dojeżdżam do domu tak jakbym wyjechał kilka godzin temu. Na progu czekają koty i weseleją: przyszedł ktoś kto będzie karmić. Wyprawa skończona.
Podróże kształcą, uczą pokory, pokazują świat nieoczywisty o którym nie wspomną w mediach czy popularnych książkach. Uważny podróżnik musi świat skleić sobie z rozrzuconych fragmentów poznajdywanych po drodze. Ale dzięki temu, ten świat staje się przyjaźniejszy a ludzie mniej obcy. Bo tak naprawdę za rogiem jest tak samo, tylko za rogiem.
Trasa: Banská Štiavnica (Selmecbánya) – Zvolen (Zólyom) – Banská Bystrica (Besztercebánya) – Podbrezová (Zólyombrézó) – Kráľova Lehota (Királylehota) – Poprad – Kežmarok (Késmárk) – Niedzica – Krościenko n/Dunajcem – Zabrzeż – Kamienica – Limanowa – Bochnia – Zielona – Kraków – Proszowice – Słomniki – Tarczyn – Grodzisk Mazowiecki
Przejechanych km: 696
Stan licznika: 112 812
Ogółem przejechanych km: 3351
Grodzisk Mazowiecki lipiec – sierpień 2020